wieża zegarowa

ming sama zacheciła tinę do szukania kogoś o podobnym imieniu jak marcus, ups.
gdyby tylko wiedziała, że ming nie jest w ogóle spokrewniona z facetem, na którego spojrzała i tak naprawdę dzielą te same geny xd
po tej konfrontacji ming była jeszcze bardziej rozbita, ale rodzice kazali jej iść do muzeum verulamium. płakała na środku, a jak wiadomo głos tam się nosi xd

szli sobie gdzieś, ale zatrzymał się pod wieżą i przyglądał się zegarowi, sprawdzając, czy wskazówki nie stanęły w miejscu albo nie wydarzyła się inna magiczna sprawa.
- wiesz, z tym miastem jest coś nie tak - podzielił się swoimi obserwacjami z kuzynem.

hunter jakie oświecenie xd
tobias już przywykł do tego co tu się dzieje więc nie widział tych wszystkich znaków, to była jego codzienność już - to znaczy? tak, wiem nie mają tu mcdonaldsa - myślał, że chodzi o proste rzeczy xd

- i słońca, i plaży, ale to inna kwestia - wymienił dodatkowe rzeczy, których mu tu brakowało, ale wiedział, na co się pisze, kiedy tu przyjeżdżał. to, czego się nie spodziewał, to jego brak farta. - tu nie jest tak łatwo jak w innych miejscach - nie wiedział, jak mu wyjaśnić, że dostrzegał zagięcie w uniwersum. chociaż tobias był świadomy jego farta i mógł do tej pory mu go zazdrościć. teraz świat się na nim mścił!

sprawdzał pewnie na mapie jak daleko była plaża jak się przeprowadzał xd
wyczerpał zapasy farta i nie doładowywały sie więc zaczął coraz bardziej odczuwać angielskie fatum, ups!
- musisz być samodzielny? o to chodzi? - zaśmiał się dalej nie rozumiejąc, nie był super bystry. pamiętajmy o tym xd - twój starszy kuzyn ci pomoże - poklepał go po głowie.

myślał, że w porównaniu do usa anglia to taka malutka wysepka, a potem się okazało, że i tak trzeba wszędzie daleko dojeżdżać.
musiał wystawić się na słońce i naładować baterie solarne swojego farta.
- jeśli przez 'samodzielny' masz na myśli rozwiązywanie spraw, których nigdy nie musiałem rozwiązywać, bo wystarczyło się uśmiechnąć, to tak - przyznał. nie umiał funkcjonować w świecie, w którym musiał wkładać jakiś wysiłek w swoje działania.

i to pociągami, a ciągle były strajki xd
jak chciał się naładować to musiał uciekać do stanów znowu. ciekawe czy tam było jakieś forkowe, przeklęte miasto!
- witamy w prawdziwym życiu - rozłożył ręce witając go z otwartymi ramionami - stało się cos konkretnego? - zapytał niczym z braterską empatią. na pewno miał jej więcej do niego niż do nejta.

kuzyni są mocno podobni na awkach.
samochód musiałby prowadzić po drugiej stronie ulicy, więc nie dawało rady.
na pewno było, tylko nie na naszej warcie.
- moje życie nigdy tak nie wyglądało - upierał się. jemu zawsze wszystko się udawało i myślał, że właśnie to jest prawdziwe życie. - raczej zlepek różnych spraw - nie umiał rozmawiać o swoich problemach, nigdy ich nie miał.

to prawda, a tobiasowi kończą się awki, dramat.
za trudne xd
hahahah, może teraz też jakieś postacie pod naszą nieobecność robią dramki w stanach xd
widział jego zmartwioną minę i nie było mu w niej do twarzy, rzadko hunter taka miewał - najlepsze na zlepki różnych spraw jest piwo - zagaił i zaproponował browarki na smutki huntera, może po nich był bardziej rozgadany co do swoich problemów!

niemożliwe, ma 950 zdjęć!
wylał na siebie piwo i psioczył na ten temat przez cały wieczór, bo myślał, że to znak od wszechświata. a potem kupił spontanicznie bilety do kalifornii, żeby odwiedzić plażę i rodzinę.